Bolid widoczny 30 stycznia 1868 roku nad Warszawą to źródło jednego z największych spadków meteorytów kamiennych w historii. Liczbę okazów meteorytów w elipsie szacuje się na kilkadziesiąt tysięcy okazów. Mapy rozkładu z jakimi możemy się spotkać w rozlicznych publikacjach i w Internecie, mają raczej charakter poglądowy. 150 lat temu nie istniała żadna sieć bolidowa, zatem tor lotu, prędkość bolidu i wszelkie inne dane potrzebne do w miarę prawidłowego wyznaczenia elipsy nie istniały.
Wszystkie dane zebrane do analiz i wyznaczenia elipsy, opierają się na relacjach świadków, którzy nie oszukujmy się, potrafili czasem „popłynąć” w swoich relacjach oraz na miejscach, w których znajdowano kamienie z kosmosu. Najdokładniejszy opis i skarbnicę wiedzy na temat tego wydarzenia znajdziemy na stronie wiki.meteoritica.pl – Pułtusk
W celu w miarę dokładnego wyliczenia miejsca spadku meteorytów potrzebne są takie dane jak:
– masa początkowa meteoroidu,
– prędkość początkowa bolidu w momencie wejścia w atmosferę,
– wysokość na jakiej po raz pierwszy bolid został zaobserwowany,
– kąt wejścia w atmosferę,
– czas i długość toru lotu w fazie jasnej,
– prędkość końcowa bolidu,
– prędkość i kierunek wiatru.
Tymi danymi niestety nie dysponujemy.
Zbierzmy zatem w całość i przeanalizujmy to co wiemy w oparciu o relacje świadków i ówczesne znaleziska (informacje dostarcza nam wspomniana powyżej wiki.meteoritica.pl – Pułtusk):
– według Kurjera Warszawskiego i Kurjera Codziennego z 31 stycznia przelot bolidu trwał przeszło 4 sekundy (4-5 sekund), a po 3½ minuty dało się słyszeć w Warszawie huk i grzmoty trwające około trzech minut,
– odległość wybuchającego aerolitu od Warszawy oszacowano na ok. 74 km,
– dla obserwatora z Warszawy bolid przemieszczał się z południowego-zachodu na północny-wschód i zgasł na wysokości blisko 20 stopni nad horyzontem (nie wiemy w którym miejscu w Warszawie stał obserwator),
– w wielu ówczesnych doniesieniach prasowych w opisach pojawia się informacja o obserwacji dwóch bolidów (kul ognistych). Relacjonują to świadkowie m.in. w Kurjerze Warszawskim z 31 stycznia, Gazecie Polskiej z 10 lutego i Dzienniku Warszawskim z 22 lutego,
– bierzemy pod uwagę opis pochodzący z artykułu zamieszczonego w Meteorycie 2/2013 „Pan v. Bäckmann szedł chodnikiem po zachodniej stronie ulicy…. Widział, jak bolid pojawił się zza domów stojących po zachodniej stronie Krakowskiego Przedmieścia i leciał nad ulicą, …oddalając się od niego; na koniec rozsypał się nagle nad wschodnią ścianą domów w wielką ilość świecących punktów, przypominających iskry. Przez chwilę spoglądał w kierunku miejsca, gdzie nastąpiło to zjawisko, po czym ruszył, kontynuując spacer w kierunku Nowego Światu. Idąc równym krokiem i oglądając się trzy czy cztery razy po kilka sekund w kierunku zjawiska dotarł do drugiej przecznicy i wtedy usłyszał grzmot trwający kilka sekund, a po nim straszliwy, trzeszczący huk, znacznie głośniejszy od wystrzału armatniego. Zaraz po huku nastąpiły podobne trzaski, po czym zapadła cisza…. Odstęp czasu między świetlnym zjawiskiem aerolitu, a następującą po nim detonacją wyniósł nieco ponad 3 minuty„,
– jeden z największych meteorytów ważył około 4 kg i spadł we wsi Rzewnie,
– wielkość spadłych meteorytów wzrastała w kierunku północno-wschodnim. Znalezione w okolicach Obrytego ważą przeciętnie 100 gram, w Ciołkowie 200 gram, w Gostkowie od 400 do 800 gram, w Sielcu od 1,2 do 1,6 kg,
– prędkość z jaką spadały kamienie nie była zbyt duża, ponieważ żaden z fragmentów nie był wbity w lekko zamarzniętą ziemię, a lód w rowach i na brzegach rzeki nie został skruszony (zatem bardzo możliwe, że prędkość ta była mniejsza niż 11,2 km/s (II prędkość kosmiczna)),
Wybrane doniesienia o liczbie i wielkości znalezisk z ówczesnej prasy:
– we wsi Sielcu o 2 mile od Pułtuska, w majętności p. Gąsowskiego – część ogrodu pokrytą została drobnemi odłamkami kamieni,
– ze wsi Czerwonki przysłano do Pułtuska kilka znaczniejszych odłamów, które złożono w biurze miejscowego Naczelnika powiatu,
– (…) Ostry gwizd i wyraźny odgłos uderzeń twardych ciał o dużej masie uderzających o ziemię słyszany był również we wsiach Nowy Sielc i Gostkowo. Bardzo wielu mieszkańców tej ostatniej wsi słyszało odgłos kamieni spadających z siłą na metalowy dach domu dzierżawcy i innych osób oraz na płoty, drzewa itp. (…),
– część meteorytów zaginęła na łąkach wsi Sokołowo i Sielc, które pokryte były wodą,
– duża część meteorytów spadła na rzekę Narew i nie mogła zostać zebrana z powodu zbyt cienkiej warstwy lodu pokrytej dodatkowo wodą,
– Gazeta Warszawska z 16 marca donosi, że w nocy po bolidzie zaczął padać śnieg,
– największe kawały pochodzą z Rzewnia, Boruty, Sielc; daléj idą zebrane w Rozdziałach, Rowie, najmniejsze znów w Gostkowie, Ciołkowie i Obrytach; najmniejsze pochodzą z Wielkolasu,
– meteoryty były zbierane i przechowywane, między innymi w Borutach (na północ od Narwi) gdzie „upadło kilka wielkich „jak głowa dziecka kamieni” (…) rozbijano je stopniowo i rozcierano na proszek, któremu przy pisywano właściwości lecznicze” (Samsonowicz 1952, s. 62).
Jedną z pierwszych map jaka została powstała z wizualizacją elipsy rozrzutu aerolitów jest publikacja z 1869 roku zaprezentowana poniżej.
Wyznaczona elipsa spadku i miejsca gdzie śmiało można było znaleźć (teraz też można, ale szanse trzeba mieć dużo szczęścia) okazy meteorytu pułtuskiego prezentuje również poniższa grafika:
W przybliżeniu długość przyjętej elipsy to około 18 km, szerokość około 9 km. Moim zdaniem jest to jednak zbyt dosłownie przyjęta forma elipsy i nie obejmuje całości spadku.
Teraz będzie kontrowersyjnie… zajmiemy się okazami na północ od rzeki Narew
Wszystkie dotychczasowe opracowania udowadniają bądź też powielają tezę, że fragmenty meteorytu Pułtusk miały na tyle małą prędkość, że nawet największe bryły nie zaryły się w podłożu, a mniejsze leżały na śniegu i lodzie pokrywającym rzekę Narew….
Nie zgadzam się z ty, stwierdzeniem
Nie chodzi o to, że całkowicie się z nim nie zgadzam 😉 Częściowo jest to na pewno prawda. Częściowo na pewno nie.
Analizując rozkład dotychczasowych znalezisk na północ od Narwi i nakładając dane na stare i nowe mapy:
– po pierwsze, według starych przekazów, wszystkie duże okazy zostały znalezione w pobliżu zabudowań mieszkalnych, albo gdzieś wprost na podwórzu lub dziedzińcu ewentualnie w pobliżu jakichś utwardzonych dróg,
– po drugie tam, gdzie były lasy lub tereny zielone, podmokłe etc. znaleziono mało sztuk (bo ich tam nie szukano)
– po trzecie, dlaczego przyjęto, że największy okaz miał nie całe 10 kg i większego nie ma? Przecież bolid pułtuski był największym w historii… i co zostawił po sobie największy okaz o wadze poniżej 10 kg…. pewnie, że nie, tylko, że te 10 kg. poleciały dalej za Rzewnie, a tam było mało zabudowań i mało osób które szukały fragmentów meteorytu bo po pierwsze im się nie chciało, a po drugie nie było dowodów na to, że coś dalej spadło… nikt nic nie widział, nic nie słyszał, to po co szukać…
Poniżej przedstawiam zdjęcie nieoczyszczonego okazu o wadze 3700g znalezionego w 2019 roku na południe od miejscowości Małki (i na północ od Rzewni). Zdjęcie wykonano dosłownie 10 minut po wydostaniu kamienia na powierzchnię z dużą ilością ziemi i mineralizacji. Nie podaję dokładnego miejsca znalezienia bo to nie ma sensu. Zresztą spotkałem się z dziwnymi zachowaniami kolegów, którzy zaczęli odwiedzać okolicznych rolników i opowiadać im o wielkim kamieniu znalezionym na ich łąkach… Śmieszne, dziwne, straszne i prawdziwe… Szukam zawsze za zgodą właściciela terenu i jeżeli coś znajdę na jego terenie jest on o tym poinformowany więc ewentualne poszlaki, domysły i oszczerstwa proszę zachować dla siebie. Wracając do sedna sprawy… ten kolos o wadze 3 700 gram został znaleziony w normalnej ziemi nie oranej przez ostatnie 30 lat (wcześniej chyba też nie, namapie, którą znajdziecie niżej miejsce znalezienia nie jest na polu uprawnym) i co najważniejsze…. na głębokości 26 cm…. Możliwe, żeby lezałna powierzchni, a następnie przez 155 lat sam zapadł się pod ziemie na taką głębokość? Czy od razu w momencie spadku zarył się w ziemię… Piszcie w komentarzach….
Przyjrzyjmy się fragmentowi oryginalnej mapy z 1843 roku:
Jeśli przyjrzycie się powyższej mapie i mapie Schiaparelliego z 1869 to dużą plamą bez znalezisk będą obszary na północ od Sielca, parę większych kropek w porównaniu do ilości materiału znalezionego na południe – konkretnie to 9… ;). Dlaczego? Moim zdaniem z uwagi na to, że łąk i pól uprawnych było wówczas naprawdę mało – trochę w okolicach Sielca, jakieś plamy na północ od Dąbrówki i trochę pomiędzy Słowikami, Chrzczonami, Rzewniami i Borutami. Pola uprawne to białe miejsca na mapie.
Pozostałe tereny były to wówczas lasy i tereny z krzakami lub wyższymi trawami. Zatem duże meteoryty podjęte zaraz po spadku zapewne wpadły najpierw w gałęzie drzew, albo wysokie trawy lub krzaki, wytraciły prędkość i leżały na powierzchni. Poruszcie teraz swoją wyobraźnią i pomyślcie ile dużych okazów wpadło w krzaki i zarośla i nie zostało znalezionych…. (tym bardziej, że następnego dnia padał śnieg i jeszcze dokładniej ukrył okazy pod białym puchem).
Analizując mapę pamiętajcie o wcześniejszym fragmencie naszego wpisu „meteoryty były zbierane i przechowywane, między innymi w Borutach (na północ od Narwi) gdzie „upadło kilka wielkich „jak głowa dziecka kamieni” (…) rozbijano je stopniowo i rozcierano na proszek, któremu przy pisywano właściwości lecznicze” (Samsonowicz 1952, s. 62)”. Jeżeli mieszkańcy Borut coś znaleźli to szanse na to, że ominęli jakieś okazy są na północ od Borut, bo tam już nie było pól i na południe….
Na obszarze pomiędzy Małkami, a Różanem – tam wiatr po polach i łąkach hulał, zapewne coś tam spadło i nikt tego raczej nie szukał. Jeżeli macie zamiar krzyczeć, że to nie prawda i jakieś dyrdymały, to zapraszam do zapoznania się z Rocznikami Polskiego Towarzystwa Meteorytowego Vol. 2, 2011 publikacją zatytułowaną „Upadek i rozmieszczenie fragmentów meteorytu Pułtusk” autorstwa Janusza W. Kosińskiego i Eweliny Kamińskiej. Poniżej cytat z Wniosków:
Konieczna będzie również dalsza weryfikacja wielkości obszaru spadku meteorytu Pułtusk, szczególnie w świetle pozyskanych informacji o podjęciu okazów w okolicach Różana oraz Czerwonki – obie lokalizacje znajdują się co najmniej o kilka kilometrów na północ od dotychczas przyjmowanego obszaru spadku meteorytu Pułtusk.
Kurcze – właśnie mija 10 lat od momentu kiedy powyższy tekst został opublikowany…. i co… nikomu nie chciało się tam porządnie poszukać…. szkoda…
Osobiście widziałem okaz znaleziony na północ od Różana. Jego właściciel nie chce rozgłosu, to pamiątka po pra-dziadku, który znalazł kamień następnego dnia po spadku w pobliżu swojego domu i go schował… piękny duży okaz, większy od tego w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie (9095 g). Obecny właściciel wiedział o kamieniu od dawna, ale do końca nie był pewny co to takiego jest. 4 lata temu miałem możliwość obejrzenia go na żywo, dzięki czemu zacząłem szukać okazów meteorytu pułtuskiego w dziwnych dla niektórych poszukiwaczy miejscówkach. Skłoniło mnie to również do napisania tego tekstu i namawiania wszystkich chętnych poszukiwaczy – zacznijcie szukać tam gdzie do tej pory szukali nie liczni ;).
Zacznijcie szukać dużych okazów, które nie zostały odnalezione, bo zaczną gnić w ziemi i nic z nich nie będzie… 😉
Na starych miejscówkach, przeszły już hordy poszukiwaczy, były nawet organizowane obozy poszukiwawcze, szanse na znalezienie okazu są małe – chyba, że zamierzacie spędzić tam pół życia i się tam jeszcze przeprowadzić 😉
Czerwonka na mapie z 1843 roku leży pośrodku pól uprawnych, nic więc dziwnego, że „ze wsi Czerwonki przysłano do Pułtuska kilka znaczniejszych odłamów, które złożono w biurze miejscowego Naczelnika powiatu„. Ile odłamów zostało na okolicznych polach i w okolicy…. trzeba to zbadać. Fragment mapy znajdziecie poniżej… Na południe są tereny bez pól uprawnych, które aż krzyczą – sprawdźcie nas 😉 może coś znajdziecie….
Moim zdaniem
Uwzględniając wszystkie powyższe dane nie wchodząc zbytnio w szczegóły, hipotetycznie tor lotu masy głównej bolidu mógł wyglądać zatem mniej więcej tak:
Mając na uwadze, że mówimy o jednym z największych spadków meteorytu kamiennego możemy śmiało stwierdzić, że mamy na mapie luki w terenach nie zamieszkałych, gdzie można śmiało szukać większych fragmentów meteorytu. Mamy tu na myśli tereny między Sielcem, a Rzewniami oraz obszar na północ od Rzewni w kierunku Różana. W 2019 roku w pierwszym obszarze odnaleziony został okaz o wadze 1,5 kg, z kolei na północ od Rzewni ponad 2-krotnie większy, ważący blisko 3,7 kg.
Górna część elipsy powinna moim zdaniem delikatnie skręcać w prawo. Wynika to z faktu, że mieszkańcy Borut znaleźli na terenie okolicznych pól i łąk kilka okazów wielkości głowy dziecka. Ile mogły ważyć takie okazy? Zapewne tak od około 6 do 9 kilogramów.
Ważne – przyjęliśmy następujące dane: prędkość początkowa około 30km/s, prędkość końcowa poniżej 11km/s, wysokość końcowa 35 km, 20 stopni nad horyzontem.
Obserwatora bolidu postawiliśmy na wysokości Pałacu Prezydenckiego w Warszawie przy ul. Krakowskie Przedmieście 46/48.
Zatem długość elipsy spadku możemy śmiało wydłużyć o co najmniej 10 km/ Na szerokość nie koniecznie z uwagi na to, że elipsa spadku tylko tak się nazywa i nigdy nie będzie geometryczną formą elipsy.
Do tego wszystkiego nie zapominajmy o słynnym rysunku z pracy Krinowa doskonale ilustrującego proces fragmentacji (jeśli taki zachodzi i nie jest to pojedynczy spadek) meteoroidu i zasięgi fragmentów, które opadając na ziemię formują charakterystyczny obszar rozrzutu – elipsę. Oczywiście w przypadku długiej elipsy możemy śmiało +/- x metrów do miejsc upadku poszczególnych fragmentów z uwagi na warunki atmosferyczne pogodowe).
Złóżmy teraz puzle w całość i otrzymamy poniższą grafikę…
Uwzględniając fakt, że ówcześni poszukiwacze znajdują najwięcej fragmentów o wadze od 100 do 200 gram na południe od Sielca oraz przyjmując, że fragmenty o tej wadze zaznaczone są na schemacie w miejscu najgęstszego obszaru spadku, możemy zwęzić naszą nałożoną grafikę i otrzymamy obraz jak niżej. Pamiętajmy przy tym, że „we wsi Sielcu o 2 mile od Pułtuska, w majętności p. Gąsowskiego – część ogrodu pokrytą została drobnemi odłamkami kamieni”
Czerwone pola to miejsca, które interesują nas najbardziej w nadchodzącym czasie. To tu powinny leżeć i krzyczeć do nas największe okazy meteorytu Pułtusk, w tym również te nie odnalezione zaliczone do kategorii deficytowych okazy z przedziału 4-6,3 kg 😉
Czerwony okrąg w lewym górnym rogu to okolice Czerwonki. Być może jest to miejsce upadku szczątków drugiego bolidu, bo zgodnie z relacjami świadków i odnalezionymi kamieniami, bolidy były dwa.
Wracając do prawdopodobnego toru lotu masy głównej, mapa spadku okazów o wadze od 1,5kg i więcej wygląda mniej więcej tak jak poniżej. Kto zacznie tam regularne przeszukiwanie terenu ten może ugrać dużo i namieszać w kategorii największych znalezionych okazów 😉
Dokładnych miejsc gdzie należy szukać, niestety Wam nie podam. Sam robię to na tzw. czuja. Ale każde wejście w północną część elipsy dobrze jest poprzedzić krótką analizą i porównaniem map współczesnych z tymi dawnymi. Historycznych map szukajcie na stronie http://igrek.amzp.pl/ A faktów i informacji o spadku na wiki.meteoritica.pl – meteoryt Pułtusk
Zapraszam do dyskusji. Weźcie też pod uwagę to, znacznie mniejsze bolidy dały hipotetyczne spadki wielkości 10kg (np. Reszel) 😉
Zatem dość gadania i pisania. Wiosna się zbliża, pogoda pozwala na poszukiwania. Ruszajmy w teren. Tylko pamiętajcie – każde wejście na pole, łąkę czy do lasu musi być za zgodą właściciela gruntu.
Powodzenia i do zobaczenia w elipsie – Marcin Ha
Łapka w górę, dobra robota, super artykuł i trudno się nie zgodzić z przedstawioną hipotezą… Zaryzykowałbym stwierdzenia, że mogły do powierzchni dotrzeć okazy porównywalne z największym meteorytem czelabińskim… ale to inna historia 🙂
Co do okolic Czerwonki to na pewno trzeba tam uważać podczas poszukiwań… Pomiędzy wsiami Czerwonką i Soje znajduje się interesująca struktura, która przypomina krater, ale prędzej jest pozostałością polodowcową (pingo) a wniosek wynika z tego, że mimo symetrycznego kształtu (przypominającego krater powstały po uderzeniu pod kątem <30stopni od strony SW) to wały wokół struktury nie posiadają odpowiednich cech (np. nie trzymają odpowiedniej symetrii). Oczywiście jeśli nawet jakimś cudem byłby to krater to mimo osi symetrii zbliżonej do osi elipsy pułtuskiej nie ma najmniejszych szans by to zagłębienie miało coś wspólnego z wydarzeniamo z 1868 roku. Otoczenie tej struktury było terenem licznych starć, więc można się spodziewać ponadprzeciętnej liczby niewybuchów, niewypałów i innych niespodzianek. Kilka lat temu, w czasie rekonesansu wokół zagłębienia widziałem leżące na powierzchni liczne łuski. Jako ciekawostkę powiem, że w miejscu wycinki lasu w pobliżu struktury znalazłem również bardzo ładny agat z transportu skandynawskiego 🙂
Jest pomysł, jest teza, czekam znalezisk!
Super artykuł!
Intrygująca ta informacja o okazie większym niż 9 kg!?
Co do Czerwonki koło Dąbrówki? Może chodzi o Czerniawy koło Dąbrówki przy Bindużce?! (Poniżej Sitna).
Jest pomysł , jest teza , szukam znalezisk 😉